⛸️ Jak Wygląda Drzewo Bug
Tuja to roślina nagonasienna z rodziny Cypress. To drzewo ma wiele interesujących funkcji. Roślina zimozielona. Może rosnąć przez pięćdziesiąt lat, a nawet setki lat. Paleta kolorów jest po prostu niesamowita: wiecznie zielona tuja może zmienić kolor na żółtawy i niebieski. Wiele osób interesuje się tym, czy tuja jest drzewem
Banany, które spotykamy w sklepach, są produkowane głównie w Chinach, Indiach, na Filipinach, w Ugandzie, Brazylii, Ekwadorze, Kostaryce i Kolumbii. Największymi importerami są Stany Zjednoczone, Kanada i Europa. Pochodzą prawdopodobnie z Półwyspu Malajskiego – obecnie rośnie ich najwięcej w Indiach, skąd zresztą rozpoczęła
aby uniknąć ściśnięcia drzewa przez konkurencyjną roślinność, oczyść podstawę drzewa. Ściółkuj dobrze obszar, aby utrzymać wilgoć i powstrzymać chwasty przed zranieniem drzewa., Po wypełnieniu dziury na 3/4 głębokości dodaj dwa wiadra wody. Dodaj nawóz do drugiego wiadra. Stuknij glebę łopatą, dodając każdą kupę brudu.
Dąb (Quercus) Rodzaj Dąb ( Quercus) należy do rodziny bukowatych ( Fagaceae) i obejmuje ok. 500 gatunków. Większość dębów to okazałe, długowieczne drzewa. Większość gatunków dożywa kilkuset lat, a niektóre egzemplarze nawet tysiąc. W wielu kulturach dąb jest symbolem siły i zdrowia. Obok gatunków, znane są także liczne
Oto jak wampiryczne drzewo Nowej Zelandii wpływa na jego środowisko Z powierzchni wygląda jak bezlistny, martwy pień drzewa. Ale pod spodem jest o wiele więcej: to drzewo Kauri „dziadka” pobiera wodę i składniki odżywcze z korzeni sąsiednich drzew, karmiąc w nocy tym, co zgromadzili w ciągu dnia.
Z wyglądu judaszowiec wygląda jak zwykły krzew ogrodowy, choć na wygląd wpływa znacząco sposób pielęgnacji rośliny. Naturalny wygląd to parasolowaty pokrój, który sprawia, że judaszowiec pięknie dopełnia aranżację każdego ogrodu. Okres kwitnienia judaszowca przypada na maj.
Pigwa, ogólnie mówiąc, działa wzmacniająco na odporność organizmu. Ponadto regeneruje wątrobę, przez co może wpływać na polepszenie procesów detoksykacyjnych – bo to wątroba (oraz nerki) głównie tym się zajmuje. Pigwa także wpływa korzystnie na układ pokarmowy, wzmacniając odporność na stres i wyczerpanie psychofizyczne.
Jak wygląda jego pielęgnacja w domu? 13 października, 2022. Surmia bignoniowa – drzewo do ogrodu, które zachwyca cały rok! 23 września, 2022 Gardeneo - Drzewa - Drzewa liściaste - Oxytree, czyli drzewo tlenowe – wymagania, uprawa i sposób rozmnażania
Akacja - drewno. Akacja to bardzo popularne drewno, które wykorzystuje się na całym świecie. Jego największą zaletą jest to, że jest twarde i bardzo wytrzymałe, również na zarysowania
Drzewo genealogiczne jest wizualną reprezentacją pochodzenia osoby i wskazuje na korelacje z przodkami. Drzewo genealogiczne wygląda podobnie do schematu organizacyjnego i jest zwykle przedstawiane jako struktura drzewa z określoną osobą jako korzeniem. Od korzeni wychodzą gałęzie, które reprezentują poszczególnych członków
Klon jesionolistny: pąk i kwiatostan. echy drzewa: Klon jesionolistny to dwupienne drzewo do 15 metrów wysokości. Pędy zielone, nagie, pokryte woskowym nalotem. W młodości pędy barwy błękitnoszarej. Liście. Liście jasnozielone, pierzaste, najczęściej 3-5 listkowe a czasami 7-9 listkowe. Listki jajowato wydłużone, ostro piłkowane.
Jak wygląda drzewo migdałowe Migdał pospolity tworzy drzewo o wysokości 5-6 m.W sprzyjających warunkach jest w stanie osiągnąć 10 m. Niektóre okazy, na przykład dwustuletnie (zwykle drzewa żyją nie więcej niż 130 lat), migdały z krymskiego przylądka Ai-Todor urosły do 15 m.
34rK. Buk - rodzina bukowate Gatunki buka: znanych jest ok. 10 gatunków buka w tym często spotykany w Polsce buk zwyczajny (fagus sylvatica) i jego przeróżne odmiany: purpurową, wycinaną czy zwisającą, a także gatunki sporadycznie spotykane w parkach czy arboretach: buk wschodni (fagus orientalis), buk amerykański (fagus grandifolia), buk Englera (fagus engleriana) i buk japoński (fagus japonica). Buk zwyczajny, pospolity (Fagus sylvatica) Cechy drzewa: Buk zwyczajny to drzewo wysokości do 40 metrów. Pień prosty, a u starszych gatunków z grubymi żebrami. Kora cienka, jasnoszara. Liście. Liście owalne lub eliptyczne, skrętoległe długości 10-15 cm. Początkowo intensywnie zielone, potem delikatnie ciemno-zielone. Jakby polakierowane, lekko błyszczące, sztywnawe. Kwiaty. Kwiaty męskie zebrane w pęczki zwisające na długich osadkach. Składają się z 10–15 pręcików i krótkiego czerwonobrunatnego okwiatu w kształcie rurki. Kwiaty żeńskie zebrane po dwa, otoczone czteroklapową okrywą, która w miarę dojrzewania drewnieje tworząc tzw. miseczkę. Owoce. Owoce to tzw. bukiew - zdrewniała torebka, po dojrzeniu otwiera się 4 klapami uwalniając jeden lub dwa trójkanciaste orzeszki koloru brązowawego. Pochodzenie: Środkowa Europa. Rozmaitości: Buk ma dość duże wymagania wobec wilgotności gleby i czystości powietrza. Preferuje miejsca zacienione. Bardzo popularny w lasach północnej i południowej części kraju. W centrum Polski występuje rzadziej ale bywa sadzony w parkach i na skwerach. Buk doskonale nadaje się na żywopłoty, gdyż dobrze znosi przycinanie. Owoce buka to doskonałe pożywienie dla zwierząt leśnych i buka jest twarde, ale lekkie i łatwe do obróbki. To podstawowy materiał dla budownictwa i stolarstwa. Używany także do wyrobu parkietów i mebli. Buk Sobieskiego ze Świerklan (woj. śląskie, powiat rybnicki) był największym pod względem obwodu jednopniowym okazem tego gatunku w Polsce (732 cm). 14 czerwca 2021 roku drzewo uległo jednak rozłamaniu, a potem zniszczeniu. Drzewa podobne: Amator rozpoznawania drzew często myli buka z grabem. Liście buka są błyszczące i bardziej okrągłe, ciemniejsze, po zwiędnięciu późną jesienią wiszą na drzewie aż do wiosny, grabowe szybko opadają. Owoce tych drzew już zupełnie inne. Lokalizacja zdjęć: Żyrardów park Dittricha, parki w Kołobrzegu i w warszawskich Łazienkach oraz Park Ujazdowski. - Zdjęcia buka pospolitego - Buk zwyczajny /odmiana czerwonolistna/ (Fagus atropurpurea) Cechy drzewa: Wysokie drzewo o szerokiej kolumnie. Pokrojem bardzo podobne do buka pospolitego. Liście wiosną intensywnie purpurowoczerwone. Latem purpurowe ale jesienią czerwień blaknie i liście robią się zielonkawe. Orzeszki również purpurowe. Preferuje miejsca nasłonecznione, tak jak inne odmiany buka o barwnych liściach. Zwany także purpurowolistnym (fagus atropunicea) lub (fagus purpurea). Lokalizacja zdjęć: Park w Żelazowej Woli, Park Saski w Warszawie, park w Radziejowicach. Buk zwyczajny /odmiana wycinana, paprotkowata/ (Fagus sylvatica asplenifolia) Cechy drzewa: Odmiana różniąca się od gatunku tylko liśćmi. Liście wąskie, zatokowo klapowane, mocno powcinane, zwężające się ku wierzchołkowi. Jesienią ładnie przebarwia się na żółto i brązowo. Rośnie do 20 metrów wysokości. Rzadko spotykana odmiana w naszych parkach. Lokalizacja zdjęć: Arboretum w Rogowie. Buk zwyczajny /odmiana zwisająca/ (Fagus sylvatica pendula) Cechy drzewa: Bardzo dekoracyjna, wręcz malownicza, odmiana o zwisających gałęziach, dotykających aż do samego podłoża. Przyjmuje bardzo ciekawe formy - idealna, jako soliter do dużych ogrodów. Zachwyca w sezonie, jak i w okresach bezlistnych. Dużo szerzej rozrastająca się na boki i dużo niższa od podstawowego gatunku. Spotykana w naszych starych parkach. Lokalizacja zdjęć: Park Saski i Łazienki w Warszawie. Buk zwyczajny /odmiana purpurowa zwisająca / (Fagus purpurea pendula) Cechy drzewa: Coraz częściej spotykana odmiana w przydomowych ogródkach. Bardzo dekoracyjna - łącząca cechy odmiany purpurowej i zwisającej. Nie tak szeroka jednak. Lokalizacja zdjęć: Ogródki przydomowe. - Drzewa Polski - Atlas drzew -
Kancelaria Prawnicza Rachelski i Wspólnicy Kancelaria Prawnicza Rachelski & Wspólnicy, Warszawa - porady prawne, kompleksowa obsługa prawna. Doradztwo prawne z zakresu: finansowanie projektów, restrukturyzacja przedsiębiorstwa, fuzja przedsiębiorstw, kontrakty menadżerskie, własność intelektualna, rynek kapitałowy, regulacje europejskie, ochrona konkurencji, fuzje i przejęcia, spory sądowe i mediacje. Kancelaria prawna w Warszawie zaprasza.
Tylko na jednym odcinku (od Gołębi do Terespola ) stwierdzono tysiąc gatunków roślin, blisko 100 gatunków motyli dziennych, 44 gatunki ryb oraz 158 gatunków ptaków lęgowych. Część doliny Bugu objęta jest ochroną. Bug jest dopływem Narwi, przepływającym przez zachodnią Ukrainę, wschodnią Polskę i zachodnią Białoruś. Do 1962 uznawano, że Narew jest dopływem Bugu, który ma większy średni przepływ w miejscu połączenia rzek. Długość Bugu wynosi 772 km, a powierzchnia dorzecza 39 420 km². Z tego większość znajduje się na terenie Polski - 49,2%. Na terenie Ukrainy jest 27,4%, a na Białorusi 23,3%. Bug ma źródło w Werchobużu w północnej części Wyżyny Podolskiej na Ukrainie, na wysokości 311 m W większości (około ¾ długości) biegnie na wysokości 100–200 Na odcinku 363 km (Gołębie – Niemirów) stanowi granicę z Ukrainą i Białorusią. Koryto Bugu w Zosinie jest najdalej na wschód wysuniętym miejscem Polski. W najwyższej swojej części Bug płynie przez Kotlinę Pobuża, dalej przez Wyżynę Wołyńską. Od Horodła po ujście Krzny Bug biegnie przez obszary Podlasia. Historia żeglugi W Polsce znaczenie dopływów Wisły wrosło w dobie nowożytnej wraz z rozwojem gospodarki i wymiany handlowej. Jedną z ważniejszych dróg wodnych stał się Bug. Rzeka łączyła wschodnie obszary Rzeczypospolitej z portem nad Motławą. Drogą tą przede wszystkim przewożono zboże (żyto i pszenicę) i produkty leśne. Od XVII w. żegluga na Bugu stała się troską szlachty i panujących. Warunki spławu na Bugu nie były sprzyjające. Uzależnione były przede wszystkim od odczynników naturalnych. W ciągu roku tylko w krótkim czasie – wczesną wiosną, przy wysokim poziomie wód, warunki do nawigacji były dogodne. Utrudnieniem była też niewielka liczba miast nad rzeką i brak portów i spichlerzy rzecznych do magazynowania zboża. Statkami używanymi do żeglugi na Bugu były komięgi, które rozbierano w Gdańsku, a surowiec z nich sprzedawano. Organizacją i prowadzeniem spławu bużańskiego zajmowali się wszyscy właściciele ziemscy (szlachta, duchowieństwo, instytucje kościelne, chłopi), kupcy i przedsiębiorcy. Film przybliża walory krajobrazowe oraz świat zwierząt i roślin tej pięknej rzeki. Źródło:
Bug – rzeka we wschodniej Polsce, zachodniej Ukrainie i południowo-zachodniej Białorusi o długości 772 km i powierzchni dorzecza 39 420 km² (w Polsce 19 400 km², czyli 49,2%). Na terenie Ukrainy leży 10 800 km² (27,4%) obszaru zlewni, na Białorusi natomiast 9 200 km² (23,3%). Bug z Góry Zamkowej w Drohiczynie Bug we Włodawie. Po lewej brzeg białoruski Bug w Kamieńczyku na "Mózdze" ("Mózga" - pastwisko, które oddziela Kamieńczyk od rzeki Bug) Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu rzeka Bug z mostu kolejowego koło Siemiatycz Bug ma źródło w Werchobużu na północnej Wyżynie Podolskiej na Ukrainie (49°52′00″N 25°05′50″E), na wysokości 311 m Wpływa do Zalewu Zegrzyńskiego (49°52′00″N 25°05′50″E) w Polsce, na wysokości 75 m Średni przepływ w dolnym biegu, w Wyszkowie, wynosi 154 m³/s dlatego jest to czwarta co do wielkości rzeka Polski. Jest dopływem Narwi (do 1962 r. uznawano, że Narew jest dopływem Bugu). Źródło ma na Ukrainie w Werchobużu koło Złoczowa na Wyżynie Podolskiej. W większości (około ¾ długości) płynie na wysokości 100–200 m W najwyższej swojej części Bug płynie przez Kotlinę Pobuża, dalej przez Wyżynę Wołyńską. Zakole Bugu nieopodal Horodła wyznacza granicę Wyżyn Ukraińskich i Niżu Wschodniobałtycko-Białoruskiego. Ta nieuregulowana, wciąż płynąca dziko rzeka to ewenement na skalę europejską! Na odcinku 363 km (Gołębie – Niemirów) stanowi granicę z Ukrainą i Białorusią. W Niemirowie przestaje być rzeką graniczną między Polską a Białorusią. Koryto Bugu w Zosinie (24°07′45″E, 50°51′34″N) jest najdalej na wschód wysuniętym miejscem Polski. W miejscowości Gnojno w województwie lubelskim jest ciekawy punkt widokowy. Miasta przez które przepływa Bug: Brześć, Włodawa, Terespol, Czerwonohrad, Sokal. Zbudowany w XIX w. Kanał Królewski łączy Bug przez Prypeć z Dnieprem. Część doliny Bugu objęta jest ochroną przyrody – 37,6% powierzchni od Włodawy po Mircze. Okolice Bugu wyróżniają się znacznym zróżnicowaniem siedlisk i występujących w nich gatunków roślin. Na odcinku od Gołębi do Terespola stwierdzono występowanie około 1000 gatunków roślin naczyniowych. Fauna również jest różnorodna – należy do niej blisko 100 gatunków motyli dziennych (około 70% wszystkich polskich gatunków), 44 gatunki ryb (57%) oraz 158 gatunków ptaków lęgowych (69%). Wybierzmy się do Okuninki, wsi letniskowej 7 km od Włodawy, nad jeziorem Białym, które ma pierwszą klasę czystości. Są tu miejsca do uprawiania sportów wodnych i liczne kąpieliska z szerokimi plażami. Dwadzieścia lat temu w całej Polsce słynny stał się... krokodyl, którego widziano w jeziorze Białym. Stal się lokalną atrakcją turystyczną, prawie taką jak Neśsie dla Jeziora Loch Ness. Zaczęto organizować tutaj nawet... Dni Krokodyla. Od 2013 r. spod Góry Zamkowej w Drohiczynie wyrusza jeden z największych spływów kajakowych w Polsce. Płynąć można przez jeden lub dwa dni. Informacje na stronie internetowej
Projekt kilkudniowego wypadu nad Bug krążył w mojej podświadomości już od momentu powrotu z poprzedniego łowienia na tej pięknej rzece. Od tego czasu minął ponad rok i zaczynałem się poważnie niepokoić, czy tym razem na pewno się uda. Byłem co prawda na Pożegnaniu Lata, ale Bug był wtedy zupełnie niełowny, zaś dopływy i starorzecza, choć niezwykle urokliwe, to jednak nie to... Nie zamierzałem się wybierać sam, toteż cierpliwie czekałem na mobilizację kolegów. Dogrywanie terminów trwało na tyle długo, że już niemal zwątpiłem w możliwość ustalenia jakiegokolwiek, gdy w końcu zadzwonił Plastik. Padła data – to z tamtej rozmowy zapamiętałem najlepiej. Wszyscy wiemy jak ciężko jest ukraść w tych czasach 3 dni z życia rodzinno-zawodowego, po to, by pojechać na ryby. Tylko czterem z nas się to udało, ale za to skład mieliśmy z połowy Polski. Z Warszawy ściągnął Grzegorz, czyli Juko. Białystok dumnie reprezentował Adam, na WCWI znany jako adasko. Dawid, zwany Plastikiem, przygnał z miasta Lajkonika. Ekipę uzupełnił mieszkaniec Lubelszczyzny: Karol (hoin), czyli ja. Sprawami zakwaterowania (jak i niemal wszystkimi innymi) zajął się Plastik i trzeba dodać, że zrobił to doprawdy profesjonalnie. Wszyscy byliśmy wręcz zszokowani wysokim standardem i śmiesznymi kosztami kwatery, którą dla nas znalazł. Na miejsce docieramy z perturbacjami, ale mniej więcej planowo – w piątek późnym wieczorem. Jest nas trzech, bo Adam dojedzie dopiero nazajutrz. Mimo, że przyjechaliśmy jednym autem, to witamy się dopiero na kwaterze. Ze sobą, z mieszkaniem, z Bugiem, który płynie tak niedaleko, z Dubienką, która będzie nas gościła przez następne 3 noce... Ranek po powitaniu zawsze jest ciężki... To pewnie przez spanie w nowym miejscu... Niektórzy są jednak niezmordowani i gotowi by biec nad rzekę, choćby natychmiast. Ja się trochę ociągam. Czegoś szukam... Czy coś... Nad wodę docieramy później niż planowaliśmy, ale to już tradycja. Już pierwsze spojrzenie upewnia nas, że tu na szczęście niewiele się zmienia. Od ostatniego pobytu drzewa straciły liście i trawa trochę zżółkła, ale Bug jest niezmiennie piękny. Po otrząśnięciu się z pierwszego wrażenia, zabieramy się za łowy. W końcu mamy 3 dni, aby się napatrzeć, a z rybami nie wiadomo jak będzie. Po paru minutach Plastik łowi pierwszego niemiara. Nie powinno być chyba źle... Wszyscy idziemy w tym samym kierunku. Sprawdzony schemat. Okazuje się jednak ryby nie są tego dnia specjalnie głodne, bo nie ma zbyt wielu brań. Czasem ktoś coś podetnie, ale łowimy samą drobnicę. W międzyczasie dołącza do nas Adam. Organizujemy krótki popas i wymieniamy uwagi. Cierpliwość i zapamiętałe biczowanie zostają wkrótce nagrodzone. Szczęśliwym łowcą pierwszej godnej ryby wyjazdu zostaje Grzegorz. Jego szczupak ma 63 centymetry, jest gruby i pięknie wybarwiony. Cieszy oczy nas wszystkich. Po pierwszej prawdziwej rybie zapał znowu rośnie. Efekty jednak dalej marne – rzadkie brania i małe ryby. Tylko Plastik wybija się ponad przeciętność łowiąc ponad półmetrowego szczupaka. Łowimy niemal do zmroku, ale wędkarsko ten dzień nie przynosi już więcej pozytywów. Na szczęście wieczór jest jak zwykle udany. Tym razem witamy Adama i pierwsze "ryby". Jest naprawdę fajnie. Odprężywszy się nadaję jak Wolna Europa. Juko w tym czasie się zamyślił... ...Plastik uroczo grzał lewicę... a Adaśko sprawdzał na ile zamknięcie lewego oka zawęża pole widzenia. Pogaduchy i opowieści ciągnęły się do późna w nocy, toteż ranek był... no generalnie taki jak zawsze. W końcu jednak daliśmy radę się pozbierać i pełni animuszu ruszyliśmy eksplorować wędkarsko kolejny odcinek rzeki. Dzień zapowiadał się przepiękny. Ludzi nad wodą było sporo, w końcu to sobota i szczyt sezonu szczupakowego. Już na samym początku trochę się rozpędziłem, bo niemal doganiam Adama (którego podczas łowienia dogonić trudno). Łowimy obok siebie, gdy kolega informuje o mocnym braniu pod drugim brzegiem. Niestety pudło. Wkrótce jednak dostaje drugą szansę i po kilku następnych rzutach zacina spory okaz. Paręnaście sekund emocji i ryba się spina. Jak pech to pech... Dogania nas Plastik. Informuje o złowieniu wymiara i niewiele mniejszej rybie Grzesia. To dopiero początek, a już się coś dzieje. Postanawiamy z tej okazji otworzyć puszkę z orzeźwiaczem. Nie delektuję się zbyt długo. Parcie na wędkarski sukces jest zbyt silne. Każdy z kolegów miał już na kiju wymiarową rybę. Ja jestem na zero. Odłączam się więc od grupki, robię dwa kroki w kierunku wody i oddaję rzut. Przynęta sprowadzana spod drugiego brzegu dociera do środka rzeki. Gwałtowne pobicie omal nie przyprawia mnie o zawał. Siedzi! Hol odbył się chyba dość szybko. Strzał adrenaliny był na tyle mocny że pamiętam to jak przez mgłę. Wiem tylko, że z emocji mało nie złamałem podbieraka, ale na szczęście skończyło się happy endem. 75 centymetrów szczupaka złowionego w odmętach granicznego Bugu. Dzika satysfakcja. Pogoda robi się wręcz cudowna, złowiłem rybę, dla której tu przyjechałem, dookoła jest przepięknie. Żyć nie umierać... Moje dobre samopoczucie dodatkowo poprawia fakt, że parę rzutów później łowię w tym samym miejscu następną rybę. Niewiele ponad pół metra, ale też cieszy. Aż ciężko uwierzyć, że to już połowa listopada. Zima za pasem, a dookoła zdaje się maj... Jest na tyle ciepło, że zrzucamy z grzbietów zdecydowaną większość odzienia. Po krótkiej przerwie ruszamy z biegiem rzeki. Poprzez krzaki, pola i bezdroża. Nie wiem jak wygląda bardzo dobre żerowanie szczupaka na Bugu, za rzadko tu bywam. Dziś jednak żrą chyba nienajgorzej, bo co jakiś czas notujemy zdecydowane brania, których wynikiem są zazwyczaj około wymiarowe szczupaki. Poniżej „akcja podbieranie”. Ryba okazała się nieduża, ale warto zwrócić uwagę na walory krajobrazowe... Z błogiej kontemplacji wyrywa mnie dopiero głos Dawida łowiącego nieopodal. Jego krótkie i stanowcze „jest!” sprawia że chwilę później stoję obok z podbierakiem. Wkrótce na powierzchni ukazuje się dorodny zębacz próbujący wytrząsnąć z pyska kopyto w narodowych barwach. Po kolejnych kilku chwilach ryba ląduje w podbieraku, a następnie grzecznie poddaje się mierzeniu i szybkiej sesji fotograficznej. Zasłużone siedem dych. Mimo kilometrów w nogach wieczór jak zwykle zdaje się zbliżać zbyt szybko. Po zmroku na granicznym Bugu łowić nie można, toteż zawracamy w stronę auta. Adam na odchodnym łowi niewielkiego, acz uroczego sandałka. Jak się później okazało, była to jedyna ryba tego gatunku złowiona podczas naszego wypadu. Kończę dzień na pięciu rybach wyjętych i jednej spince. Wędkarsko to mój dotychczas najlepszy dzień w krótkiej przygodzie z Bugiem. Naturalnie nie samymi rybami człowiek żyje, toteż wieczór upływa nam jakby nie patrzeć „godnie”. Dokładnie żegnamy się ze sobą, z mieszkaniem, z Bugiem który płynie tak niedaleko, z Dubienką, która gościła przez ostatnie 3 noce. Niektórzy żegnają się oczywiście trochę delikatniej. Wszak jutro trzeba wsiadać za kółko, a droga do domu daleka... Zanim jednak powitają nas w progach domostw matki żony i kochanki, mamy jeszcze kawał dnia na łowienie, toteż zrywamy się stosunkowo rano: niezbyt rześcy, wcale nie wypoczęci, z dziwnym posmakiem w ustach, ale jednak! Jakoś ciężko mi się ogarnąć, krzepię się więc jak najprędzej tym co tam jeszcze chlupie w zapasach. To, plus wspomnienie dnia poprzedniego, wprawia mnie w świetny nastrój, którego nie jest w stanie zepsuć nawet przytrzaśnięcie prawicy drzwiach samochodu... Nad wodą rozpoczynam od znalezienia kołowrotka zgubionego wczoraj (szkoda gadać ;)). W tym czasie koledzy nie próżnują i łowią pierwsze ryby. Adaś zaczyna tak jak skończył wczoraj, czyli rybą w paski. Nie od dziś wiadomo, że okonie bywają żarłoczne, ale 30 centymetrowy pasiak dający radę połknąć 10 centymetrową przynętę na blisko 30 gramowej główce? To musi budzić zdziwienie... Ryba najwyraźniej żre, bo koledzy co jakiś czas meldują o kolejnych wyholowanych szczupakach. Zdecydowana większość to sztuki 50+. Taki egzemplarz łowi Grześ oraz Dawid, ale najbardziej rozpędza się Adam, łowiąc w niezbyt długim okresie czasu 3 zębacze „pod sześdziesiąt”. Po paru godzinach przychodzi czas na krótki popas, podczas którego Adam pokazuje jak gra się klasyczny hejnał. Czego na powyższym zdjęciu szuka Plastik? Czyżby jakiejś mega tajnej przynęty? Ehh, aż przykro się robi na samą myśl o powrocie. Dookoła tak pięknie... Nawet mi nie przeszkadza, że dziś ryby mnie omijają. Jedyny przyzwoity szczupaczek, który zagościł na końcu mojego zestawu spiął się pod nogami. Nic to. Ważny jest klimat i to, że koledzy łowią. Zresztą wszystko przecież może się jeszcze zdarzyć. Wszak wszelkie potrzebne atrybuty są w naszych rękach. Czas niestety biegnie nieubłaganie i godzina powrotu staje się coraz bliższa. Gonimy jednak coraz dalej, żeby coś jeszcze zobaczyć, oddać jeszcze te parę rzutów, obmacać gumą kolejny uskok dna... Jedno zdarzenie z tego okresu wyryło mi się w pamięci szczególnie mocno. Siedziałem sobie na wysokiej burcie obrzucając sukcesywnie kolejne połacie płynącej przede mną wody. To z pod tej burty wyjąłem w zeszłym roku swoją pierwszą bużańską siedemdziesiątkę. W kolejnym już rzucie pod drugi brzeg wcinam się troszkę łowiącemu z prawej strony Dawidowi. Nie wiem gdzie jest jego wabik, więc chcąc uniknąć splątania pociągam mocniej i pozwalam przynęcie opaść. W tym momencie mam wrażenie, że czuję znacznie osłabione przez dystans i napór wody puknięcie. Gdy dzielę się spostrzeżeniami, Dawid lojalnie przestrzega, że leżą tam jakieś patyki. Cóż, to pewnie one mnie oszukały, ale dla spokoju sumienia ponawiam rzut w to samo miejsce. Trafiam (co nie zdarza mi się często) perfekcyjnie. Opuszczona przynęta rzeczywiście trafia na jakieś przeszkody. Czuję wyraźnie jak ołowiana główka puka o coś drewnianego: raz, drugi, trzeci... Zamiast kolejnego puknięcia następuje mocne, zdecydowane walnięcie, skwitowane z mojej strony takim samym zacięciem. To już nie patyk. Informując kolegów o tym że „coś” zażarło, uświadamiam sobie jednocześnie, że nie jest to przeciwnik, który da się wyjąć bez podnoszenia czterech liter z ziemi. Ta część brzegu jest na szczęście niezbyt zarośnięta, toteż udaje mi się zejść kawałek za rybą, unosząc szczytówkę nad krzakami. W końcu znajduję miejsce gdzie da się zejść do wody. Chwilę później na powierzchni pojawia się gruby szczupak. Jeszcze parę chwil, podczas których szczupak walczy, kołowrotek skrzeczy, a ja się modlę by nie spadł w ostatniej fazie holu i Plastik profesjonalnie podbiera sztukę „od ogona”. Szczupak wygląda na osiemdziesiątkę, toteż wskazanie miarki trochę mnie dziwi. Jest tylko o centymetr dłuższy od mojego wczorajszego trofeum, ale jest też bardzo gruby, co sprawia że wydaje się sporo większy. Tak czy inaczej jest to dorodny, jesiennie odpasiony, ślicznie wybarwiony bużański szczupak. Przepiękny. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego zakończenia. Wiem już, że przez następne dwa tygodnie ciężko mi się będzie skupić na czymkolwiek. Bug i te przepiękne stworzenia zamieszkujące jego wody będą widział niemal przy każdym mrugnięciu... Wkrótce potem musimy niestety zawracać. Robi się naprawdę późno, a przecież przed nami droga powrotna. Cofając się oddajemy jeszcze po parę rzutów w najciekawsze miejsca. Jest już szarówka, gdy słyszymy krzyk Grzesia łowiącego nieopodal. Dobiegając do kolegi widzimy jak ten stoi z kijem wygiętym w pałąk. To nie może być mała ryba! Szybko zajmuję ulubione (po holującym) miejsce „na podbieraku”, podczas gdy Plastik pyka fotki. Ryba walczy naprawdę pięknie, ale Grzegorz to stary wyga, toteż wkrótce zębacz musi uznać wyższość łowcy. Jak wiele szczupaków ten również ma jednak tendencję do hasania po powierzchni. Z obawy przed zbyt szybkim uwolnieniem gagatka, próbuję podebrać go trochę zbyt szybko, czego efektem jest znany z dni poprzednich scenariusz: partacko, ale szczęśliwie. Chwilę później szczęśliwy Grzesiu pozuje do szybkich fotek z pięknym, siedemdziesięcio dwu centymetrowym szczupakiem... ...po czym robi z rybą to, co moim skromnym zdaniem należałoby w tych ciężkich czasach robić z każdym dorodnym drapieżnikiem. - Jak było Grzesiu? To była niestety ostatnia ryba naszego wyjazdu. Wkrótce potem wróciliśmy na kwaterę, a po spakowaniu się wyruszyliśmy w drogę do domu. Emocje i wspomnienia zostały na zdjęciach i w pamięci. W chwili gdy piszę te słowa do rozpoczęcia sezonu na zębacze pozostało zaledwie 3 tygodnie. Nie ma wątpliwości - my tam jeszcze wrócimy! Tekst: Karol *hoin* Zdjecia: Dawid *Plastik*, Adam *alasko* i Grzegorz *Juko*
jak wygląda drzewo bug