💃 Stoi Na Stacji Lokomotywa

Konkurs recytatorski "Stoi na stacji lokomotywa" 20.11.2023 20 listopada Marika z grupy VII reprezentowała nasze przedszkole w Konkursie Recytatorskim i Plastycznym "Stoi na stacji lokomotywa", którego organizatorem była filia MDK, os. STOI NA STACJI LOKOMOTYWA- WIELKA OGROMNA I POT Z NIEJ SPŁYWA- Zgłoś do moderatora. JW. wyłącz formatowanie i wyświetlanie grafik. Obserwuj wątek Następna wiadomo Stoi na stacji lokomotywa - bestsellerowy wierszyk dla dzieci. Autor zafascynowany jest lokomotywą i doczepionymi do niej wagonami. W każdym wagonie inny skład ludzi i różnorodność Lokomotywa już czeka. Waszym zadaniem będzie uszycie quiltu w formie wagonika, żeby dołączyć go do składu naszego pociągu. Do swoich wagonów możecie załadować wszystko co przyjdzie wam do głowy, i to, co w swoim kraju chcielibyście pokazać innym pasażerom podczas tej podróży. krajobrazy „cuda natury” pomniki; budynki i budowle Tematy o używany akumulator lokomotywy, Stoi na stacji lokomotywa i prądu z akumulatora jej ubywa :(, latwe pytanie o akumulatory pociagowe, Zasilanie laptopa bezpośrednio z akumulatora na lokomotywie, Projekt probnika do lokomotyw., Ogniwa i akumulatory Li-Ion Li-Po i LiFePO4 - kompendium "Stoi na stacji lokomotywa" Tekturowa książeczka rozkładana, w kształcie harmonijki. Książeczka zawiera pełen tekst arcydzieła poezji dla dzieci z dynamicznym opisem stojącej lokomotywy i ruszającego, a następnie pędzącego pociągu. Kup teraz STOI NA STACJI LOKOMOTYWA na Allegro.pl za 49 zł - 12858708912 Wrocław. Allegro.pl - Najwięcej ofert, opinii i sklepów w jednym miejscu. Radość zakupów i 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji. Kup Teraz na Allegro.pl! #kolej #rail #bahn #Polska #Poland #Pomorze #Pomerania #Kashubia #Kaschubei #Kaszuby #Kaszëbë #Gdańsk #Wrzeszcz #LK202 #LK248 #Traxx #DC3 #E594_022Trains run Stoi na stacji lokomotywa czyli niesamowita przejażdżka wyjątkową trasą [ZDJĘCIA, WIDEO] Grzegorz Kluczyński 2019-03-15 12:57. Czy ten artykuł był ciekawy ZADANIE 2 W wierszu "Stoi na stacji lokomotywa" w szóstym wagonie znajduje się: Armata Konie Banany Jeżeli nie jesteś pewny kliknij w obrazek lokomotywy i lokomotywa: Stoi na stacji, sapie i dyszy: Hasło "lokomotywa" posiada 11 definicji. Inne hasła krzyżówkowe na literę L: La, LA CRESCENT, LA FIGARO, LA FONTAINE Podcast z audycji Wywiad Polityczny. Karolina Lewicka. Gośćmi audycji byli: Michał Sutkowski. Dostępna transkrypcja. Temat: "Stoi na stacji lokomotywa, a powinno być Pendolino szczepień" jEWsJit. Parowozy z Białogardu. Pracownia Stefana Bochenka to miejsce, gdzie Tuwimowe strofy niemal od razu przychodzą do głowy. I nie ma znaczenia, że lokomotywy ze szkolnego wierszyka zrobione są z papieru. Pociąg do pociągów Pan Stefan na kolei przepracował 32 lata. – Aż się pani w ZUS-ie zdziwiła, jak składałem papiery na emeryturę. Przyniosłem swoje świadectwo pracy i pani mnie pyta: „a gdzie reszta?”. A ja się śmieję, że to wszystko, co mam – mówi. W białogardzkiej parowozowni od 1947 r. pracował też jego tata Franciszek. Mały Stefan zaglądał tam chętnie i kiedy tylko mógł, wdrapywał się do kabiny parowozu. Tak zaczęła się jego wielka miłość do lokomotyw i pasja modelarska. – Jak byłem mały, nie było za wiele zabawek. Jak chciałem mieć samochód, to musiałem go sobie sam zrobić. Na przykład z drewnianej szpulki, którą dostawałem od mamy, kiedy skończyły się nawinięte na nią nici – wspomina. Pierwszy model powstał w Choszcznie, dokąd pojechał za żoną. – Zacząłem go robić w marcu 1976 r. Zajęło mi to 74 dni – mówi, wertując zeszyt, w którym zapisuje od ćwierćwiecza dzień po dniu postępy w pracy nad każdym modelem. – Dziwnym trafem, kiedy już wróciłem do Białogardu, ten parowóz przyjechał za mną. Miał być tu naprawiany, ale został – dodaje. Zrobienie maleńkiego cudeńka wymaga sporo czasu i cierpliwości. Lokomotywa wąskotorówki to jakieś 15–25 dni pracy. Ale Big Boya, największy parowóz na świecie, robił aż 1318 dni. – Co to był za parowóz! Kolos! Musiał mieć łamaną ramę, żeby zmieścić się na zakrętach. Mój model, w skali 1:15, sam miał 3 m długości! – mówi z zapałem. O parowozach i o tym, jak działają, może opowiadać godzinami z niesłabnącą pasją, tłumacząc zadanie, które spełnia w wielkiej maszynie najdrobniejsze kółko, pokrętło czy przekładnia. – Najnowsze superszybkie pociągi nie budzą już takich emocji. Tam się wsiada i jedzie jak w samochodzie – mówi z rozrzewnieniem, wspominając czar parowozów. Pasja rodzinna Kiedy już sam pracował na kolei, zabierał do pracy swojego syna Irka. – A on w każdą dziurę zajrzał! Do kanału pod spodem właził, nawet na ruszcie paleniska był! – przyznaje ze śmiechem. Pan Irek odziedziczył talenty taty i razem z nim klei modele. Podpatruje ich też wnuczek, drugoklasista Pawełek. – Już ja się nie boję, że rodzinna pasja zniknie. Cieszę się, że syn też ma takie zdolności, to przekaże tę tradycję dalej – uśmiecha się pan Stefan. Wspólnie z synem kończą najnowsze dzieło: niemiecki parowóz BR 50. – U nas w Polsce też jeździł po wojnie, ale jako Ty-5. Ten został wyprodukowany w 1940 r. z numerem fabrycznym 2370 albo 2356. Musi jeszcze dostać niemieckiego orła, żeby było jak na oryginale – mówi modelarz. Na strychu białogardzkiej kamienicy nie ma zapachu smaru i sadzy parowozowni. Zastąpiła je woń klejów, farb i lakierów. Ale pan Stefan doskonale pamięta zgrzyt kół, charakterystyczny gwizd, zapach pary w kotłach i… kawę. – Kawa to nieodłączny element kolejarskiego życia. Mieliśmy takie aluminiowe baniaki z kranikiem, nalewało się do butelki od mleka i na parowozie przy kotle stawiało, żeby nie wystygła. Teraz kawa też musi być. Tylko że w kubeczku termicznym – śmieje się pan Stefan. Puste tory Z sentymentem wspomina także czasy, gdy parowozy przyjeżdżały i wyjeżdżały z białogardzkiej stacji kolejowej. – Nasz naczelnik, pierwszy powojenny naczelnik w Białogardzie, który jeszcze repatriantów woził jako maszynista, aż do emerytury trzymał u nas parowozy. W Stargardzie zlikwidowane, w Słupsku już dawno ich nie było, a w Białogardzie do ostatka się trzymały. Dopiero na początku lat 90. ubiegłego wieku wyparły je spalinówki – opowiada. – Pamiętam, jak nasz ostatni parowóz, lokomotywa PT-47, wrócił ze swojej ostatniej służby. Przyprowadził pociąg osobowy ze Stargardu i wjechał do szopy. Miał zostać u nas jako pomnik techniki, ale zakład zlikwidowali. Na szczęście znalazło się miejsce dla niego na emeryturę. Pięknie odmalowany stoi przy drugim peronie w Stargardzie Szczecińskim – dodaje. Z tego sentymentu nadaje niektórym modelom numery inwentarzowe, takie jakie miały parowozy jeżdżące w Białogardzie. Na maleńkich tabliczkach można je bez trudu odczytać. – Białogard był ważnym węzłem kolejowym, a teraz nie ma nic, nawet dyżurnego ruchu już nie potrzeba. To już nie kolej. Pociąg tylko przez stację przeleci i zostają puste tory. A mnie – moje modele – zamyśla się pan Stefan. Na szczęście nie grozi mu nuda. Choć spod jego zręcznych palców wyjechało już w świat ponad 350 lokomotyw, ciągle wiele jest do zrobienia. – Teraz przymierzam się do francuskiego Cramptona, chciałbym też zrobić słynnego Adlera, pierwszy parowóz zbudowany w Niemczech. Jest ich tak dużo, że życia mi nie starczy – zapewnia z uśmiechem. Jechaliście kiedyś pociągiem z prawdziwym parowozem? Jeśli jeszcze nie – to najwyższa pora nadrobić zaległości, bo podróż na pokładzie pociągu retro to niezapomniana przygoda! Ja wybrałam się Saksońskim Szlakiem Parowozów w Góry Żytawskie, podczas pobytu w Görlitz. Na południowym wschodzie Saksonii, w miejscu, gdzie stykają się granice Polski, Czech i Niemiec, znajdują się malownicze Góry Żytawskie – najmniejsze góry w całych Niemczech, zaliczane do pasma Sudetów. Znajdziemy tu gigantyczne skały z piaskowca, wielkie ostańce wulkaniczne i romantyczne wioski górskie z charakterystycznymi domami przysłupowymi. A jak się tam dostać? W niezwykły sposób, czyli pociągiem z prawdziwym parowozem! Ważna uwaga – warto zakupić wcześniej całodzienny bilet EURO-NYSA-TICKET (cena: 25 zł). Bilet Związku Komunikacyjnego Górnych Łużyc i Dolnego Śląska (ZVON) pozwala na bardzo tanie przemieszczanie się środkami transportu publicznego po przygranicznych terenach Polski, Czech i Niemiec. Bilet uprawnia do poruszania się komunikacją miejską po Zgorzelcu/Goerlitz, przejazdu na trasie Görlitz – Zittau – Görlitz, przejażdżki Żytawską Kolejką Wąskotorową, a także na niektórych odcinkach tras, np. ze Zgorzelca/Goerlitz do Bolesławca czy Jeleniej Góry, skąd można kontynuować podróż do wielu miast Polski. Wszystkie informacje oraz obszar, na którym honorowane sa bilety EURO-NYSA-TICKET, znajdziecie na stronie: Podróż w Góry Żytawskie rozpoczynam na secesyjnym dworcu kolejowym w Görlitz, skąd praktycznie co godzinę odchodzą pociągi do Zittau. Linia kolejowa Görlitz – Zittau to osobliwość na światową skalę! Pociąg jadący pomiędzy dwoma niemieckimi miastami kilkakrotnie przekracza mocno meandrującą Nysę Łużycką i na zmianę jedzie to po polskiej, to po niemieckiej stronie, o czym świadczą widoczne co chwilę słupki graniczne. Co najciekawsze, po polskiej stronie pociąg zatrzymuje się tylko na jednej stacji – Krzewina Zgorzelecka, która funkcjonuje jako dworzec kolejowy… niemieckiego miasteczka Ostritz. To chyba jedyne miasto w Niemczech, które ma stację kolejową na terytorium Polski! Tuż za stacją płynie Nysa Łużycka, stanowiąca granicę polsko-niemiecką. Wystarczy przejść przez kładkę dla pieszych zawieszoną nad Nysą Łużycką i już jesteśmy w Niemczech. Dziś nie robi to już na nikim wrażenia, ale w czasach NRD było to możliwe wyłącznie pod nadzorem Straży Granicznej. Przejazd do Zittau trwa ok. 40 min, a dworzec kolejki wąskotorowej znajduje się tuż obok dworca głównego. Do odjazdu kolejki mam ponad godzinę, którą wykorzystuję na krótki spacer po Zittau. A jest co podziwiać, bo średniowieczne centrum Zittau, podobnie jak w Görlitz, zachowało się niemal w całości i zostało pieczołowicie odrestaurowane. Warto wspomnieć, że Zittau było miastem-założycielem Związku Sześciu Miast utworzonego w 1346 r. Sojusz, w skład którego weszło sześć miast Górnych Łużyc leżących wzdłuż Via Regia (Królewskiej Drogi Łużyckiej): Budziszyn, Görlitz, Kamieniec, Lubań, Löbau i Zittau, powołano dla ochrony kupieckich interesów. Jako kwitnące miejsce handlu Zittau bogaciło się i dynamicznie rozwijało, o czym świadczą wspaniałe renesansowe kamienice i architektura miasta. Jednak pierwszą rzeczą jaka zobaczymy w drodze z dworca do centrum to zrujnowane zakłady firmy VEB ROBUR-Werke Zittau, gdzie produkowano popularne samochody ciężarowe Robur. Sercem Starówki Zittau jest malowniczy rynek, na którym wznosi się okazały neorenesansowy ratusz zaprojektowany we włoskim stylu a’la Palazzo Grande przez słynnego architekta Karla Fryderyka Schinkela. Najważniejszym zabytkiem Zittau jest słynna Żytawska Zasłona Wielkopostna z XV w. znajdująca się w kościele św. Krzyża. Płotno o powierzchni 56 m2 przedstawia 90 scen historii zbawienia. Dawniej tego typu zasłony wieszane były przed ołtarzem w czasie Wielkiego Postu. Był to element średniowiecznej praktyki pokutnej polegającej na zasłanianiu ołtarza i świętych aby grzeszni ludzie nie oglądali Boga. Zasłonę zdejmowano, gdy w Wielką Środę czytane były słowa: et templi scissimum est medium („a zasłona świątyni rozdarła się na dwoje z góry na dół”). Warto zobaczyć także mieszczący się tuż przy rynku kościół św. Jana, renesansowy Dornspachhaus, średniowieczny klasztor Franciszkanów (obecnie siedziba muzeum miejskiego), katolicki kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny oraz wielki budynek komory solnej (Salzhaus) z początku XVI wieku. W 2004 r. w Zittau miała miejsce uroczystość przyjęcia Polski i Czech do Unii Europejskiej, w której uczestniczyli premier Polski Leszek Miller, premier Czech Vladimír Špidla i kanclerz Niemiec Gerhard Schröder. Pora na największą atrakcją dnia czyli przejażdżkę Żytawską Kolejką Wąskotorową, która kursuje do górskich miejscowości Oybin i Jonsdorf. Początki kolejki sięgają 1884 r., kiedy to otwarto linię Saksońskiej Kolei Wąskotorowej z Zittau (Żytawy) do Reichenau (Bogatyni). W 1889 r. powstało połączenie z Zittau do stacji Kurort Oybin i Kurort Jonsdorf, umożliwiając podróż w Góry Żytawskie. W kolejnych latach trasa kolejki została w wydłużona do czeskiego Frydlantu i Hermanic. Kolejka kursowała na niewielkim obszarze, który dziś należy do trzech krajów – Niemiec, Polski i Czech, Jak łatwo się domyślić, do dnia dzisiejszego przetrwał jedynie fragment leżący po stronie niemieckiej (Polacy, jak i Czesi rozebrali swoje odcinki kolejki). Tymczasem niemiecka miłość do kolejnictwa sprawiła, że zabytkowy tabor był pieczołowicie utrzymywany w pełnej sprawności, na bieżąco remontowano tory, a pociągi kursowały nawet w okresie szybko rozwijającej się motoryzacji. Po połączeniu Niemiec kolejka została dofinansowana, stacje odnowione, a tabor jeszcze bardziej dopieszczony. Dziś to perełka wśród kolejek wąskotorowych i jedna z najciekawszych atrakcji kolejowych na terenie śląsko – czesko – saksońskiego pogranicza. Warto przyjechać do Zittau i odbyć wycieczkę prawdziwą lokomotywą, która wygląda dokładnie tak, jak stworzono ją 130 lat temu. Składy kursują codziennie, w odróżnieniu od wielu innych kolei wąskotorowych. Z biletem EURO-NYSA-TICKET oraz dokupionym już w pociągu tzw. biletem historyczny (5 euro) można jeździć cały dzień, dowolną ilość razy. Na trasach jeżdżą pociągi retro z różnych epok. W zależności od terminu możemy przejechać się „Pociągiem Saksońskim” z początku XX w., pociągiem z epoki „Deutsche Reichsbahn” z salonką z lat 20-tych XIX w. albo wagonem motorowym z 1937 r. Pociągi wyruszają z małej zabytkowej stacji nieopodal dworca kolejowego Zittau. Wsiadam do kolejki linii Zittau – Kurort Oybin. Trasa nie jest długa, liczy sobie 12,2 km, natomiast odgałęzienie Bertsdorf – Jonsdorf 3,8 km. Pociąg posiada wagon restauracyjny, gdzie można coś przekąsić i spróbować dobrego piwa z lokalnego browaru. Podróż z Zittau do Oybin trwa 45 minut. Pociąg przejeżdża przez przedmieścia Zittau i okoliczne wsie, po czym kieruje się w stronę kurortów, gdzie czuć już rześkie górskie powietrze. Na stacji Bertsdorf, gdzie droga się rozwidla, można się przesiąść do pociągu jadącego do Jonsdorf. W szczycie sezonu cztery razy dziennie równocześnie ruszają stamtąd dwa pociągi parowe: jeden do Oybin i drugi do Jonsdorf. Ten niecodzienny spektakl sprawia, że można się poczuć, jakby czas cofnął się do złotej ery parowozów! Miłośnicy pieszych wędrówek mogą dojechać kolejką do jednej z końcowych stacji, np. do Kurortu Oybin i potem przejść pieszo malowniczą trasą prowadzącą do Jonsdorfu (6 km). Kurort Oybin to popularne uzdrowisko i zarazem malownicze miasteczko. Warto przespacerować się po okolicy i podziwiać domy przysłupowo-zrębowe, które są równie charakterystyczne dla śląsko-czesko-saksońskiego pogranicza, tak jak domy podhalańskie dla Zakopanego albo domy tyrolskie dla Alp. Łączą w sobie dwa ludowe rodzaje budownictwa: słowiański styl belek i pochodzący z Frankonii mur pruski. Typowy dom przysłupowy ma dwie kondygnacje i dach dwuspadowy. Składa się z dwóch części: mieszkalnej, zbudowanej z drewna, izby zrębowej (poziome belki łączą się na rogach budynku „na zrąb”) oraz gospodarczej, murowanej. Piętro budowane jest w konstrukcji ryglowej, wypełnionej słomą i gliną. Konstrukcja taka opiera się na zewnętrznych, drewnianych słupach zwanych przysłupami, stąd nazwa domów. Wielką atrakcję Oybin stanowią imponujące ruiny średniowiecznego czeskiego zamku królewskiego oraz pozostałości dawnego klasztoru celestynów. W XIV . zamek stał się jedną z ulubionych siedzib cesarza Karola IV Luksemburskiego (1316-1378), który swoją obecnością chciał podkreślić czeskie panowanie na Ziemi Żytawskiej. Za jego rządów miała miejsce rozbudowa twierdzy, a także rozpoczęta została budowa klasztoru dla przybyłych tu z odległych Włoch i Francji cystersów. W 1577 r. w wyniku uderzenia pioruna cały kompleks został dotkliwie zniszczony przez pożar. Po tym tragicznym wydarzeniu zaniedbany i opuszczony zamek zaczął stopniowo popadać w coraz to większą ruinę. Ostatecznego zniszczenia zamku i klasztoru dokonał obryw skalny jaki miał miejsce w 1681 roku. Doskonała akustyka sprawia, że w ruinach pozbawionego dachu kościoła ze strzelistymi, gotyckimi oknami często organizowane są różnego przedstawienia oraz koncerty muzyki poważnej. To co, macie ochotę na przejażdżkę? :) (Visited 667 times, 1 visits today) Jan Brzechwa właściwie Jan Wiktor Lesman, ur. 15 sierpnia 1898 w Żmerynce na Podolu, zm. 2 lipca 1966 w Stoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa - Tłusta oliwa. Stoi i sapie, dyszy i dmucha, Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha: Buch - jak gorąco! Uch - jak gorąco! Puff - jak gorąco! Uff - jak gorąco! Już ledwo sapie, już ledwo zipie, A jeszcze palacz węgiel w nią sypie. Wagony do niej podoczepiali Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali, I pełno ludzi w każdym wagonie, A w jednym krowy, a w drugim konie, A w trzecim siedzą same grubasy, Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy. A czwarty wagon pełen bananów, A w piątym stoi sześć fortepianów, W szóstym armata, o! jaka wielka! Pod każdym kołem żelazna belka! W siódmym dębowe stoły i szafy, W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy, W dziewiątym - same tuczone świnie, W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie, A tych wagonów jest ze czterdzieści, Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści. Lecz choćby przyszło tysiąc atletów I każdy zjadłby tysiąc kotletów, I każdy nie wiem jak się natężał, To nie udźwigną - taki to ciężar! Nagle - gwizd! Nagle - świst! Para - buch! Koła - w ruch! Najpierw powoli jak żółw ociężale Ruszyła maszyna po szynach ospale. Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem, I kręci się, kręci się koło za kołem, I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej, I dudni, i stuka, łomoce i pędzi. A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost! Po torze, po torze, po torze, przez most, Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas, Do taktu turkoce i puka, i stuka to: Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to, Gładko tak, lekko tak toczy się w dal, Jak gdyby to była piłeczka, nie stal, Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana, Lecz raszka, igraszka, zabawka blaszana. A skądże to, jakże to, czemu tak gna? A co to to, co to to, kto to tak pcha? Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch? To para gorąca wprawiła to w ruch, To para, co z kotła rurami do tłoków, A tłoki kołami ruszają z dwóch boków I gnają, i pchają, i pociąg się toczy, Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,, I koła turkocą, i puka, i stuka to: Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!... Gry Portal Games Oprawa: Pudełko kartonowe Opis Stoi na Stacji Lokomotywa to gra dla całej rodziny, w której będziecie - podobnie jak w pięknym wierszu Jana Brzechwy - doczepiać do swojej lokomotywy kolejne wagony, w tym wypadku pełne lwów, żyraf, niedźwiedzi i innych zwierzaków!Reguły gry są bardzo proste, w swojej turze gracz może dobrać kartęna rękę lub zapłacić zebranymi wcześniej kartami, by kupić nowy wagonik spośród dostępnych na stole i dołączyć go do lokomotywy. Dołączane do siebie wagony muszą jednak pasować - albo rodzajem zwierząt, jakie w nim przewozimy, albo ich liczbą. Tu tkwi cała trudność i zabawa!Gracze muszą uważnie obserwować jakie wagony można kupić, przewidzieć które z nich są łakomym kąskiem dla innych graczy i dobrze zaplanować dołączanie kolejnych wagonów do swojej lokomotywy!Lokomotywa to świetny wybór - gra dla całej rodziny! Przepiękne ilustracje, ciekawy temat, proste reguły i doskonała cena czynią z niej idealny pomysłna pudełka:- 48 kart zwierząt - 40 kart wagonów - 10 kard dodatkowych - 4 karty lokomotyw - 4 żetony zmiany - żeton dyrektora cyrku - instrukcjaLiczba graczy: 2 - 4Wiek: 8+Czas rozgrywki: około 20 minut Szczegóły Tytuł Stoi na stacji Lokomotywa Inne propozycje autorów - Steven Aramini Podobne z kategorii - Gry Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem Please add exception to AdBlock for If you watch the ads, you support portal and users. Thank you very much for proposing a new subject! After verifying you will receive points! jkk 04 Jul 2008 20:29 4490 #1 04 Jul 2008 20:29 jkk jkk Level 20 #1 04 Jul 2008 20:29 Witam Kolegów, nie wiem czy moje pytanie będzie w ogóle stosowne w tym dziale... Ale do rzeczy. Chodzi o... lokomotywę. A konkretnie schemat połączeń alternatora i regulatora napięcia silnika D2516HMU (węgierski, licencyjny MAN) używanego również w wąskotorowych lokomotywach MBxd2. Kolejarski "patent" w tym przypadku to podłączona w miejsce regulatora napięcia żarówka 24 V 25 W. No i oczywiście brak ładowania akumulatorów. Oryginalny regulator najprawdopodobniej zdefektowany, kable poobcinane... :[ Ten silnik jeździł również w Ikarusach, może więc kto z Kolegów dysponuje schematem? #2 05 Jul 2008 02:00 Dioda52 Dioda52 Level 27 #2 05 Jul 2008 02:00 Z tego co piszesz jest to alternator na napiecie 24V .Uklad podlaczenia jest taki sam jak Fiat 125, lub zmiana jest inny regulator napiecia, bo na post tam podalem jak przerobic regulator z 12V na 24V. #3 05 Jul 2008 08:15 jkk jkk Level 20 #3 05 Jul 2008 08:15 Dzięki za link, problem tylko w tym, że z alternatora Ikarusa, oprócz zacisków D+ i D- wychodzą jeszcze 4 przewody - taki jakiś madziarski wynalazek - dlatego potrzebny schemat oryginału. Dokładam fotki - na pierwszej strzałka wskazuje owo dziwne złącze na skrzynce zaciskowej alternatora, na drugim - urządzenie które podejrzewam, że może być jego regulatorem napięcia. Ów regulator współpracował z przekaźnikiem, obecnie jest całkowicie odcięty od instalacji. Pod dwa z czterech biegunów gniazda na alternatorze jest podłączona żarówka 24 V/25 W. Na obrotach biegu jałowego żarówka lekko się żarzy. Niestety, amperomierz włączony w szereg z alternatorem przy włączonym silniku pracującym na biegu jałowym wskazuje pobór 0,15 A, po załączeniu reflektorów prąd rozładowania wzrasta do 7,5 A i nie zmienia się przy podniesieniu obrotów silnika nawet do 1500 rpm. Mój wniosek - ewidentnie alternator nie ładuje... Pomocy... #4 05 Jul 2008 10:12 terminux terminux Level 23 #4 05 Jul 2008 10:12 A myślałeś o wymianie alternatora na inny model? Wiem, że to mało eleganckie rozwiązanie, ale może okazać się, że jedyne. #5 05 Jul 2008 10:33 viper555 viper555 Level 39 #5 05 Jul 2008 10:33 Sprawa jest ewidentnie prosta były to alternatory z elektronicznymi regulatorami plus ogranicznik napięcia, widocznie był regulator uszkodzony dlatego został odcięty a w obwód wirnika ktoś wsadził żarówkę i oczywiście jakieś ładowanie będzie natomiast jest ono stałe bez względu na obroty. Produkowane były alternatory sterowane masą i prądem ,więc należy tylko ustalić jakiego typu jest twój i założyć regulator, chyba że chcesz mieć #6 05 Jul 2008 10:51 Błażej Błażej VIP Meritorious for #6 05 Jul 2008 10:51 Skoro i tak to nie działa, to zdejmij ten alternator, otwórz go i sprawdź, gdzie są podłączone te dodatkowe przewody. Bo możliwe, że jest to jakieś dodatkowe uzwojenie, np. tachoprądniczka do obrotomierza lub jeszcze jakiś inny wynalazek. Faktycznie najprostszą opcją jest w tej chwili podmianka alternatora, na jakiś pewny z ciężarówki. I pewnie będzie to szybsze i tańsze niż uruchamianie tego cuda. PS. Gdzie pracuje ta lokomotywa? Czy próbowałeś pytać w jakiś lokomotywowniach? Pewnie podzielą się schematami? Szukałeś w zajezdniach autobusowych? Przecież przez lata użytkowali ikarusy i pewnie też mają opisy... #7 05 Jul 2008 16:26 Gerri Gerri Mercedes specialist #7 05 Jul 2008 16:26 viper555 wrote: oczywiście jakieś ładowanie będzie natomiast jest ono stałe bez względu na obroty Chyba właściwiej byłoby napisać, że prąd ładowania jest nieregulowany (a to coś innego) Dodano po 1 [minuty]: Błażej wrote: zdejmij ten alternator, otwórz go i sprawdź, gdzie są podłączone te dodatkowe przewody. Bo możliwe, że jest to jakieś dodatkowe uzwojenie, np. tachoprądniczka do obrotomierza ... Potwierdzam: one mieli elektryczny napęd obrotomierza z alternatora #8 06 Jul 2008 21:31 wopor wopor Level 32 #8 06 Jul 2008 21:31 witam, panowie altek jak altek każdy taki sam, te dodatki to jedno aukład elektryczny alternatora to drugie , te od ikarusów miały wszystkie minusa na mase, areszta taka sama jak w np. 125 ino 24V, weż schemata od 125p i podłącz , regulator dobierzesz w kazdym sklepie co mają reglery do 24v instalacji, nawet se lampkie ładowania tyż podłączysz, poprzez diody wzbudzenia i to tyle, pozdrawiam #9 07 Jul 2008 12:14 jkk jkk Level 20 #9 07 Jul 2008 12:14 Ok, czyli klucz i miernik w ruch - o wynikach akcji napiszę na elce. Może komuś też się trafi taka awaria? Zarówno regulator jak i alternator mają skręcane złącza, "wojennyje" - jak w ruskich rakietach #10 17 Sep 2008 22:14 jkk jkk Level 20 #10 17 Sep 2008 22:14 Witam po przerwie, bogatszy o parę wykonanych, zresztą z doskoku (to raczej pasja, nie stałe zajęcie) pomiarów. Temat traktuję jako ciekawostkę, tym bardziej, ze po przetrzepaniu kilku forów, z "elką" włącznie nie natknąłem się na takiego cudaka jak ten akurat typ alternatora i reglera. Niestety, typ altka jest nieznany - tabliczka znamionowa - zamalowana. Regler jest typu RRT-THA-3. Alternator na pewno jest z rodziny Ikarusa - Jelcz - RABA MAN ale: badanie wnętrza przyniosło zaskakujące rezultaty: po pierwsze jedna ze szczotek twornika jest wewnątrz połączona z PLUSEM mostka prostowniczego i zaciskiem wyjściowym "plus", druga wyprowadzona na zewnątrz. Na zewnątrz jest również wyprowadzony MINUS z trzech dodatkowych diod wzbudzenia *sprawdzałem dokładnie - minus! Odwrotnie niż we wszelkich maluchach, poldkach starach i innych autkach! Jak do tego dopasować regler i ogranicznik? Ot "madziarski" wynalazek w "cygańskiej " lokomotywie... Co ciekawe pomysłowi kolejarze wpięli kiedyś żarówkę 24 V równolegle do szczotek twornika. (zamiast do masy). Coś się musiało dziać, bo w czasie pracy silnika żarówka delikatnie się żarzyła (zapewne twornik zasilał żarówkę zmiennym napięciem ze szczątkowego magnetyzmu, natomiast ładowania na pewno nie było - napięcie na baterii 26,4 V, stabilizowało się w kilka minut po rozruchu, po odłączeniu baterii wszystko gasło. Połączeń altka i reglera nie ma na schemacie elektr. pojazdu... Akumulatory nowe, pompa wtryskowa i wtryski nowe, jeszcze lato - silnik pali po kilku obrotach wału. Jednak idzie zimna pora roku i na samym prostowniku nie da się tego eksploatować, a w planach jest jeszcze parę kursów turystycznych w tym roku. Jaki regler podłączyć, czy może po prostuzdjąć pokrywę z altka i przełożyć szczotkę z plusa do masy, diod wzbudzenia w ogóle nie podłączać, a sam alternator podłączyć jak typowy obcowzbudny? #11 19 Sep 2008 13:09 ctr ta ctr ta Level 12 #11 19 Sep 2008 13:09 to jest jakieś wyjście -założyc regulator od kombajnu BIZON . zacisk 15 do napioecia po zapłonie i 67 do jednej ze szczotek. Drugą szczotke podłaczyc do minusa i cześć. ja mam tylko jedno bardzo ważne pytanie: czy aby przypadkiem ta twoja lokomotywa nie ma plusa na masie? sprawdz to -bo jest to niezwykle #12 19 Sep 2008 19:49 jkk jkk Level 20 #12 19 Sep 2008 19:49 Zarówno na schemacie elektrycznym (niestety, nie mam na nim wyszczególnionych obwodów ładowania) jest wyraźnie zaznaczony minus na masie. Podobnie jest w naturze - nieliczna pokładowa elektronika (przekaźniki czasowe czuwaka, tranzystorowe przetwornice świetlówek oświetlenia przedziału pasażerskiego) działają prawidłowo, zasilane z akumulatorów - także na 100 procent - minus na masie. Na razie zdemontowany alternator powędrował do znajomego elektryka samochodowego. Pierwsze stwierdzenie: zabytek. Może uda się dobrać jakiś regulator... #13 10 Nov 2008 10:00 jkk jkk Level 20 #13 10 Nov 2008 10:00 Witam po przerwie. Już po kłopocie. Zgodnie z radą jednego z Kolegów nabyłem regulator 24 V od BIZONA. Podłączyłem go nieco nietypowo i działa. Z uwagi na cewkę wzbudzenia połączoną z plusem alternatora, drugi jej koniec, wyprowadzony na złącze altka połączyłem z zaciskiem 68 regulatora, zaś jego zacisk 15 - z masą. Regulator zamontowałem na izolacyjnej płycie z bakelitu a jego masę podłączyłem do zacisku dodatniego alternatora. Napięcie ładowania utrzymuje się w granicach 25,4 V/500 rpm - 27,5 V/ 1500 rpm i wyżej. To było połączenie "na szybko" bo szynobusik musiał wyjechać wieczorem na szlak. Zadziałało, regulator pracuje prawidłowo, napięcie trzyma i nic nie grzeje się. Diody wzbudzenia na razie "wiszą w powietrzu" choć rozważam ich podłączenie pod zacisk 15, a ten przez cewkę przekaźnika 24 V do masy, tak aby ewentualnie podłączyć lampki braku ładowania w obu kabinach - są - choć nie niezbędne bo w kabinach są woltomierze pokazujące na bieżąco stan napięcia w pokładowej sieci. Jeśli to kogoś to zainteresuje - podaję opis końcówek gniazda alternatora: 1 - +, 2 - wzbudzenie, 3 - -, 4 diody wzbudzenia. Równolegle są oczywiście wyprowadzone zaciski śrubowe tych końcówek. Na zakończenie fotka (niska rozdzielczość) zamontowanego regulatora.

stoi na stacji lokomotywa